Morag Mian Lan, 10 stycznia 825

Morag przeciągnęła się leniwie na swoim łóżku, obserwując Sneag Cogadh Lan spod półprzymkniętych powiek. Widać było, że młoda Banrion nie czuje się swobodnie w stroju, jaki przyszykowała dla niej Banrion Aimil Mian Lan. Prawdopodobnie zbyt wiele odsłaniał w porównaniu ze zbrojami, jakie często nosili wojowniczy Cogadhowie.

Młoda elfka przypomniała sobie, jak kilka dni temu Banrion Sneag nie najgorzej wybrnęła z trudnej sytuacji. Pamiętała, jak razem z Ceanag spojrzały na matkę, zastanawiając się, jaki też może ona mieć cel w zapraszaniu tutaj przedstawicielki domu, z którym Mian Lanom nigdy nie było po drodze… Morag nadal nie znała odpowiedzi na to pytanie, ale mogła zaprezentować młodej Sneag zdolności domu Mian Lan.

Do pokoju wszedł brat Morag, Airril, bawiąc się mieczem. Miał na sobie tylko spodnie z opuszczonym pasem i rozpiętą kamizelkę, co podkreślało jego mięśnie. Podobnie jak jego siostra, Airril miał czerwone oczy. Mówiło się, że ojcem Morag oraz jej dwóch braci – Airrila i Neasana – był ten sam demon.

Airril Mian Lan odstawił miecz, który bardziej służył dla ozdoby niż do walki, na bok. Uśmiechnął się lekko na widok siostry, a potem podszedł do Sneag i położył jej rękę na ramieniu. Kobieta zareagowała błyskawicznie – nóż, który nosiła w bucie, znalazł się przy szyi mężczyzny.

Brat Morag cofnął się o kilka kroków, podnosząc dłonie w obronnym geście. Wojowniczka nie dała jednak za wygraną, postąpiła krok w przód i zamachnęła się sztyletem. Airril uchylił się w ostatniej chwili i dalej się cofał. Sneag wyglądała na wściekłą.

Morag w końcu postanowiła interweniować. Wstała z łóżka – upewniając się, że jej barwna suknia odsłania wszystko, co ma odsłaniać i podeszła do młodziutkiej Banrion Cogadh Lan, swojej rówieśniczki, przytulając się do jej pleców i zgrabnie unieruchamiając jej ręce. Kobieta warknęła i spróbowała się wyrwać.

- Kochana Sneag, chyba nie chciałabyś skrzywdzić mojego przystojnego braciszka? On chciał tylko ciebie poznać… nosisz w końcu taką piękną suknię…

- Ta piękna suknia jest do niczego niezdatna – warknęła Cogadh Lan. – Za dużo odsłania. W sam raz, żeby ktoś wbił mi nóż w brzuch.

- Och, kochanie, jeszcze się nie przekonałaś, ile zalet może mieć taka suknia? – zamruczał Airril, klękając przed Sneag i wodząc dłonią po jej nodze.

Cogadh Lan kopnęła mężczyznę ze wściekłością, jednocześnie próbując uwolnić się z czułego, ale zdecydowanego uścisku kobiety. Nie udało jej się. Morag i Airril powlekli ją w stronę łóżka. Przywiązali ją do słupka tak, by nie mogła uciec z pokoju, ale by miała pewną swobodę ruchów.

- Zdrajcy! – syknęła Sneag – Zwabiliście mnie tu, by mnie uwięzić!

Morag parsknęła.

- W przeciwieństwie do tego, co się wam wydaje, świat nie obraca się wokół ciebie, Sneag Cogadh Lan. Nie jesteś tu uwięziona… Chcemy ci jedynie zaprezentować możliwości domu Mian Lan.

Młoda Mian Lan mogła dostrzec, że Cogadh Lan jest wbrew sobie zaintrygowana. Uśmiechnęła się więc i skinęła na Airrila, który jednym zgrabnym ruchem znalazł się na łóżku i oparł się o słupek, na którym wyrzeźbiono demony i elfy – ten sam, do którego przywiązali Sneag.

Mężczyzna posłał rozgniewanej Banrion krzywy uśmiech, po czym odwrócił się do siostry. Morag powoli rozpinała suknię, odsłaniając ciało kawałek po kawałku. Utkwiła spojrzenie w kobiecie, która była gościem domu Mian Lan, myśląc intensywnie – To będzie ciekawe przeżycie. Zobaczysz coś, czego nigdy nie widziałaś. Coś dużo lepszego niż walka.

Choć miała za sobą już kilka dekad, obserwowanie, jak ktoś powoli dostaje się pod wpływ uroku Mian Lanów zawsze fascynowało młodą elfkę. Spojrzenie Sneag powoli łagodniało, a jej ciało się rozluźniało. Cogadh Lan uklękła przy łóżku, obserwując ich z niekłamanym zainteresowaniem – nawet nie zauważyła, kiedy mężczyzna przeciął więzy łączące ją ze słupkiem łoża.

Morag uśmiechnęła się i przeniosła wzrok na swojego brata Airrila. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie użyć na nim swojego uroku, ale zrezygnowała. Mężczyzna i tak wydawał się dość chętny. Kobieta pochyliła się i rozpięła jego pas, a ten nie zaprotestował ani nie cofnął się.

Mian Lan zerknęła w bok i dostrzegła w oczach Sneag nagłe zrozumienie. Nikomu nie przeszkadzałoby, że Airrila i Morag łączą więzy krwi – nawet kapłankom Dawczyni Życia. Zresztą szanse, że kler by się w to wtrącił, były niewielkie. Żadne z nich nie miało określonego przez kapłanki partnera, byli więc wolni i mogli robić co chcieli, z kim chcieli.

Mężczyzna jednym ruchem rozpiął pas, a Morag powiodła czubkami palców po wewnętrznej stronie jego uda. Airril zadrżał. Kobieta uśmiechnęła się, kiedy zobaczyła, jak zareagował jej brat.

Cdn.